- Nie dam ci Serabi, jeśli będziesz niegrzeczna.
Dziewczynka westchnęła i spojrzała na nią przez zasłonę ciemnych włosów. Jej oczy były pełne smutku i rozpaczy. - Przepraszam - wymamrotała ponuro. Laura usiadła na krawędzi łóżka. Nie podała jej kotki. -To nie twoja wina, myszko. Wiem, że jesteś zła, bo tatuś nie chce do ciebie przyjść. - Ja też jestem zła, dodała w myślach Laura. - Ale musisz się uspokoić. Ja mu dam lustro od ciebie. -Dlaczego ty go możesz zobaczyć, a ja nie? - zawodziła. -Ja też go nie widziałam. -Przecież był z tobą w kuchni! -Było ciemno. Nie widziałam go. -Och! - westchnęło dziecko. -Zdrzemnij się trochę. Jeśli potem poczujesz się lepiej, to może wybierzemy się na konną przejażdżkę. Co ty na to? -Dobrze. Wyciągnęła ręce po kotka. Laura pokręciła głową. - Serabi jeszcze nie chce spać. Kotka próbowała się wyrwać. Po chwili zeskoczyła na podłogę i pobiegła. Laura popatrzyła na Kelly. Nie mogła jej teraz zostawić samej. Po prostu nie mogła. Przytuliła dziecko. Wzięła małą na ręce i zaniosła do swojego pokoju. Położyła na samym środku wielkiego łoża z baldachimem, a potem zrzuciła buty i wyciągnęła się obok niej. Kelly natychmiast się w nią wtuliła. Laura przykryła ją i siebie kocem. Szeptała uspokajające słowa. Razem zapadły w sen. Obie chciały oderwać się od bólu, którego źródłem był mężczyzna ukryty w wieży. - Kocham cię, Kelly - wyszeptała Laura. - Ja ciebie też kocham, Lauro - odparła Kelly, a smutek Laury złagodniał. Richard stał w pokoju Laury i patrzył, jak śpią. Chciałby wpełznąć na łóżko i się do nich przytulić. Przepełniała go tak ogromna wdzięczność za ich istnienie. Z każdym dniem coraz dotkliwiej czuł, jak jałowe było przedtem jego życie. A teraz w zamku powietrze aż iskrzyło od emocji. Wiedział, że gdy Laura się obudzi, czeka go albo wymowne milczenie, albo szorstkie słowa. Nie chciał ani jednego, ani drugiego. Trzymał w ręce lusterko. Jego ramka oklejona była muszelkami w kolorach szarości, bieli, pomarańczu i rdzy. Nie używał lustra nawet do golenia. A gdy teraz na nie patrzył, na nowo uświadamiał sobie, dlaczego żyje w ukryciu. Lecz to lustro będzie dla niego skarbem, będzie w nim widział Kelly i Laurę, wtulone w siebie jak matka i córka. Zostawił Kelly liścik, w którym podziękował za prezent. Opuścił pokój przepojony zapachem Laury. Wszedł po schodach do wieży, zamknął za sobą drzwi, odcinając się tym samym od świata i żałując, że nie może tak łatwo zamknąć swojego serca. Reszta popołudnia minęła pod znakiem tępego bólu głowy. Laura spełniła obietnicę i zabrała Kelly na konną przejażdżkę. Dziewczynka siedziała w siodle przed nią. Na jej twarzyczce znowu zagościł uśmiech. Laura jednak zmuszała się do uśmiechu.