ją już od paru dni.
Zawsze wychodziła z budynku sama. Zwykle szukała grupy, a potem nie potrafiła się w niej odnaleźć. Słuchała ze spuszczoną głową i podnosiła ją tylko po to, by z zazdrością spojrzeć na tego lub owego. Nikt nie zauważał tych spojrzeń. Dziewczyna była dla nich wszystkich jakby niewidzialna. Julianna położyła na blacie dwa dolary i wstała od stolika. Niespiesznie podążyła za nieszczęśnicą. Wiedziała, że zaparkowała swój samochód tuż za rogiem, że mieszka w Covington i że większość wieczorów spędza sama w kafejce ,,Bottom of the Cup’’. Zdecydowała, że właśnie tam się z nią spotka. Stanie się jej najlepszą przyjaciółką. Julianna miała zamiar zacząć właśnie dzisiaj. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI ,,Bottom of the Cup’’ było miejscem, gdzie spotykały się głównie osoby samotne, a w istocie wielu mężczyzn przychodziło tu na podryw. Serwowano tutaj głównie kawę, a nie alkohol, muzyka była przyjemna dla ucha, a palenie surowo wzbronione. Spokojnie mogli przesiadywać tu ludzie nieuleczalnie niesympatyczni, bez zbytnich obaw, że ktoś ich stąd wyrzuci. Julianna zauważyła, że w czasie kiedy ją obserwowała, dziewczyna nawiązała tylko jedną, i to bardzo krótką rozmowę. Siedzący przy stoliku obok facet poprosił ją o cukier, a ona spytała, czy chce również serwetki. Julianna uśmiechnęła się do siebie. Teraz wszystko się zmieni. – Cześć. – Zatrzymała się przy jej stoliku. – Fajna książka? Dziewczyna podniosła wzrok znad kartek i rozejrzała się dookoła. – Do mnie mówisz? – No jasne. – Julianna pokazała jej kupiony parę godzin temu egzemplarz książki ,,Martwy kontakt’’. – Też czytam Luke’a Dallasa. Chciałam spytać, jak ci się podoba. Dziewczyna zaczerwieniła się aż po korzonki włosów. – Jest naprawdę dobre, chociaż rzadko czytuję tego rodzaju rzeczy – powiedziała. – Wolę poważniejszą literaturę. Julianna nie miała pojęcia, co to może znaczyć, ale uśmiechnęła się promiennie. – Tak. Ja też wolę poważniejsze książki. Mogę usiąść? – Oczywiście. Julianna postawiła swoją kawę, a następnie zajęła miejsce przy stoliku. – Mam na imię Julianna – przedstawiła się. – A ja Sandy, Sandy Derricks. Miło mi cię poznać. Julianna sięgnęła po saszetkę z cukrem, a potem, udając zdziwienie, wskazała kawę Sandy. – Popatrz, obie lubimy mokkę. – Pochyliła się do niej konspiracyjne. – Jesteśmy do siebie bardzo podobne. Więc powiedz, co jeszcze lubisz czytać? Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną, ale szczęśliwą. Wyrzuciła z siebie szybko listę autorów, których Julianna w ogóle nie znała. Popijała więc kawę, udając zainteresowanie i myśląc intensywnie, jak zwekslować rozmowę na sprawy zawodowe. Okazja nadarzyła się chwilę później. – Dzięki, że pozwoliłaś mi się przysiąść – powiedziała. – Jestem tu zupełnie nowa. Nikogo nie znam. – Naprawdę? Ja mieszkam tu od dziecka. To znaczy mieszkałam w