stołów plastikowe talerze i filiżanki.
- Cindy, potrzymaj ten talerz, wrzucę na niego to, co już się upiekło - poprosił Larry. - Hej, jak myślicie, kto mu podrzucił te ryby? Dane wyszedł już z powrotem na zewnątrz. Trzymał dwa duże, plastikowe worki na śmieci i rolkę papierowego ręcznika. - Kto wie? - mruknął. - Każdy mógł to zrobić. Odszedł, za nim ruszył Nate. Cindy zakryła dłonią usta i nos. - Nie mogę tego znieść, idę do domu - obwieściła. - Nie możemy się rozgościć w jadalni - zauważył Larry. - Dane przekształcił ją w biuro. - Do kuchni - rzuciła Cindy i ruszyła pierwsza. Po kilku minutach wrócił Dane, a z nim Nate i Jorge Marti. - Jorge - przywitał go Larry, unosząc szklankę z piwem w geście pozdrowienia. - Miło cię widzieć, Larry - odparł Jorge, podchodząc, by uścisnąć mu rękę. - Udało ci się przyjechać - ucieszyła się Cindy, całując nowo przybyłego w policzek. - Aha, zdążyłem akurat na czas, żeby wziąć udział w sprzątaniu. - Skrzywił się. - Słyszałem, że stary Latham złożył tu wizytę i przyniósł trochę żarcia. Może myślał, że jest zaproszony, i uznał, że nie może wpaść z pustymi rękoma. Cześć, piękna 135 - rzucił na powitanie, podchodząc do Kelsey i całując ją w policzek. - Kiedy przyjechałem, trochę tu śmierdziało - kontynuował opowieść. - Dziwne. Latham tak po prostu podszedł i wywalił zgniłe ryby? - Myślał, że to Dane wyrzucił je przed jego drzwiami - wyjaśniła Kelsey. - Dlaczego akurat Dane? - Wczoraj wieczorem byłam u Lathama zapytać, czy widział Sheilę. Dane tam za mną pojechał, za namową Cindy. - No tak, najwidoczniej ma nierówno pod sufitem - podsumował Jorge. - Słyszałem, że facet nie łowi już tyle, co kiedyś. Może nabawił się kompleksów i od tego mu odbiło? - Umyłeś ręce? - zapytała groźnie Cindy. - Tak, umyliśmy, specjalnym mydłem antybakteryjnym, nie stanowimy zagrożenia - uspokoił ją Dane, wchodząc do kuchni. - Przysięgam. - Rzeczywiście, wyszorował nas wszystkich - potwierdził Nate, który wyłonił się właśnie zza Dane'a. - No dobrze. Bóg jeden wie, co może się czaić na takiej odrażającej padlinie - zauważyła z grymasem Cindy. Nate wziął sobie piwo. - Zmarnowaliśmy tyle dobrych ryb - rzucił pod jej adresem.