Lizzie:
- Przepraszam. - Odsunęła na bok niezjedzony mus truskawkowy. - Pójdę umyć zęby. Niemal wybiegła z pokoju. Willow nie rozumiała, co się stało, a coś z pewnością musiało się stać, ponieważ mus truskawkowy był ulubionym deserem Lizzie. - My też pójdziemy na górę, Amy. - Willow wzięła za rękę rudowłosą dziewczynkę. - Pomogę ci umyć zęby, a potem pojedziemy do butiku cioci Camryn. Amy pobiegła posłusznie na górę, a Willow ruszyła za nią. W połowie schodów dogonił ją doktor Galbraith niosący na rękach synka. - Nie mówiłaś mi nigdy o ojcu Jamiego - wyszeptał, odruchowo przechodząc z nią na ty. R S Willow nie chciała rozmawiać o Chadzie. Oczywiście Scott nie wiedział, że ojcem Jamiego był jego brat, ale nie potrafiła kłamać. Cała sytuacja bardzo ją niepokoiła. - Mówiłam - odparła głosem, który miał oznaczać, że nie chce na ten temat rozmawiać - że nie jest już częścią mojego życia. - Tak, ale nie wiedziałem, że musiałaś przejść sama przez całą ciążę. To musiało być bardzo ciężkie przeżycie. - Nie uważałam za konieczne zagłębianie się w szczegóły - ucięła rozmowę. To był odpowiedni moment, by dać mu do zrozumienia, że nie ma co do niego żadnych zamiarów, a już na pewno nie potknęła się wczoraj naumyślnie. - Łączą nas przecież wyłącznie stosunki służbowe - dodała. - Tak jak już mówiłam, mam w zwyczaju oddzielać życie zawodowe od osobistego. Weszli na piętro akurat w chwili, gdy dziewczynki wychodziły z łazienki. - Jesteśmy prawie gotowe! - zawołała Amy, nie dając ojcu szansy na odpowiedź. Dziewczynka wbiegła w podskokach do swojej sypialni, podczas gdy Lizzie podążyła za nią smętnie. - Muszę tylko wziąć lalkę, a Lizzie swoją książkę. - Nie zapomni pan umyć Mikeyowi zębów? - spytała z troską Willow.. - Nie, nie zapomnę - obiecał. - I proszę nie dawać mu nic więcej do picia przed drzemką. - Nie dam mu nic do picia. - A po drzemce lubi dostać ciasteczko i szklankę mleka. - A po drzemce lubi dostać ciasteczko i szklankę mleka - powtórzył. Spojrzała na niego pytająco. Chyba z niej żartował... W je- R S go oczach tańczyły iskierki rozbawienia. Chwilę później roześmiał się głośno. - Co tak pana rozbawiło? - chciała wiedzieć. Nie mógł przestać się śmiać. - Sam nie wiem. Jest pani uroczą osobą. A on miał najbardziej rozbrajający uśmiech na świecie. Gdy tak na nią patrzył, odnosiła wrażenie, że po prostu lubił z nią spędzać czas.. To powodowało, że rozpływała się z zachwytu niczym czekoladka w rączce dwulatka. Tylko dlaczego parę minut wcześniej przyglądał się jej tak intensywnie?