znalezienie odpowiedniego dokumentu zajęło mu
niewiele czasu. Hrabia Kingsfeld rzeczywiście pozbył się udziałów w kilku mniejszych spółkach związanych z Francją. Zatrzymał jednak należącą w całości do niego firmę, która mieściła się kilka mil od Paryża i wyrabiała części do gazowych lamp ulicznych. Sin zmełł w ustach przekleństwo. Dobrze znał ten zakład. Odwiedził go nawet w towarzystwie jednego z generałów Bonapartego. Wątpił jednak, czy ze zmagazynowanych w widocznym miejscu rur i innych elementów zrobiono w czasie wojny choć jedną lampę. Fabryka zajmowała się bowiem produkcją broni. Muszkietów dla żołnierzy Napoleona. Szybko odłożył papiery na miejsce, jeszcze chwilę pokręcił się po archiwum, podziękował urzędnikowi i wyszedł. Z wolna narastały w nim gniew i odraza. Widział w życiu niejedną zdradę, sam przed nią się nie cofał, gdy wymagało tego zadanie, lecz Astina Hovartha uważał za przyjaciela, ufał mu. Dzisiaj ten łajdak zasiądzie przy stole, który kiedyś należał do Thomasa, a on będzie musiał z nim konwersować i śmiać się z jego żartów. Wkrótce jednak znajdzie dowody, że to on zamordował mu brata, i wtedy zabije drania. Coś było nie w porządku. Victoria usiadła na sofie, żeby pogawędzić z Lucy i Lionelem, ale prawie całą uwagę skupiła na wesołej rozmowie, która toczyła się w drugim końcu pokoju. Sinclair, Christopher i Kingsfeld zachowywali się jak gdyby nigdy nic. Kit, owszem, w jego beztroski i radosny nastrój mogła uwierzyć, ale tamci dwaj? - ...i oczywiście, kiedy Almack wybuchnął gniewem, nikt nie chciał powiedzieć o tym lady Jersey. Victoria z roztargnieniem spojrzała na Parrisha. - O czym? - Miałeś rację - stwierdziła Lucy Havers z ciężkim westchnieniem. - Wcale cię nie słuchała. - Przepraszam. Przyjaciółka się roześmiała. - Już dobrze. Gdybym miała takiego męża jak Sinclair Grafton, też przez cały czas bym się na niego gapiła. Lionel uniósł brew. - Chyba zaraz poczuję się urażony. Lucy oblała się rumieńcem. - Och, ja wcale nie... - Nic z tego. Nie dam się udobruchać. Jutro porozmawiam z twoim ojcem. - Co?! Parrish cmoknął ją w policzek i wstał z sofy. - I kto teraz gapi się na kogo? - zapytał i ruszył do innej grupki gości. - O rany! - szepnęła Lucy. Victoria ją uściskała. - Wspaniała nowina. Ale jeśli Lionel tylko się z tobą drażni, nigdy mu nie wybaczę. - Ja też. Poprosimy Marguerite, żeby zagrała?