Ŝe ona była jego pracownicą, odgrywał coraz mniejszą rolę i właściwie przestał się
liczyć. - Dobranoc, Mark, do jutra. - Dobranoc, Alli. Szybko przemierzył hol, stęskniony desperacko swojej prywatności, jaką zapewniała mu własna sypialnia. Nie mógł zasnąć. Zaczął juŜ liczyć owce, świnie i inne zwierzęta domowe - na nic się to jednak zdało. Grozę sytuacji pogłębiał fakt, Ŝe słyszał odgłosy prysznicu z łazienki Alli i znowu jego mózg zaatakowały wizje, których nie potrafił zwalczyć. W końcu w całym domu zaległa cisza, która oznaczała, Ŝe przynajmniej jedno z nich zasnęło. Niestety nie on. LeŜał w łóŜku z szeroko otwartymi oczami i walczył z poŜądaniem. PoŜądanie, do diabła! PoŜądanie kobiety przez męŜczyznę. Alli była tak kusząco kobieca. Uwodzicielsko kobieca. śeby nie wiem jak tego chciał, nie mógł ignorować własnego ciała, nie mógł zapomnieć smaku jej ust. WciąŜ czuł jej usta na swoich, gorące, spragnione, ilekroć jej dotykał. Czuł krągłość jej silnych piersi... I ten jej uśmiech! Zniewalający. Inny, nie taki, z jakim patrzyła na Erikę. Całkiem inny. Przewrócił się na drugi bok, poprawił poduszki. Jutro niedziela, Alli zajmie się Eriką, a on dłuŜej sobie pośpi. Ale właściwie nie chciał dłuŜej spać. Chciał szybko wstać i widzieć Erikę i Alli, zjeść z nimi śniadanie, pobyć z nimi. Wolałby się do tego nie przyznawać, ale cieszył się, Ŝe one są. Obecność Alli to jak powiew świeŜego powietrza. W przeciwieństwie do innych kobiet, z którymi się swego czasu umawiał, ona nie starała się wywrzeć na nim wraŜenia. Wywierała wraŜenie - bo istniała. Wiedząc, Ŝe juŜ nie zaśnie, wstał z łóŜka, włoŜył spodnie od piŜamy i poszedł do kuchni, Ŝeby się czegoś napić. Alli nie mogła zasnąć i wstała, Ŝeby zobaczyć, co z Eriką. Wychodziła właśnie z pokoju dziecinnego, zamykając za sobą drzwi, i zatrzymała się, a zimna podłoga pod stopami zrobiła się nagle ciepła. Obejrzała się i napotkała spojrzenie Marka, który wychodził akurat ze swojej sypialni. Przez długą chwilę nie odrywali od siebie wzroku, związani jakby tajemną siłą. I choć dzieliła ich pewna odległość, Alli czuła jego zapach, a luźna piŜama, rozchylająca się tu i ówdzie, pogarszała tylko sytuację. Jego naga pierś przypomniała jej ich poranne spotkanie. Teraz teŜ, tak jak wówczas, jej ciało było gotowe przyjąć go. - Myślałem, Ŝe śpisz - wyszeptał Mark. Przełknęła ślinę, świadoma, Ŝe nie powinna przyglądać się jego piersi, szczególnie tej wąskiej owłosionej linii, niewidocznej od paska w dół. - Chciałam sprawdzić, czy Erika śpi - udało jej się jakoś powiedzieć. Na jego twarzy odmalowało się zatroskanie, zbliŜył się do niej. - Dlaczego? Stało się coś? Erika ma się dobrze, to mnie coś opętało, chciała powiedzieć, napotkawszy jego wzrok. - Nie, z nią wszystko w porządku. Nie mogłam zasnąć i postanowiłam zajrzeć do niej. - Aha, rozumiem. Alli miała co do tego pewne wątpliwości. W tej chwili marzyła tylko o tym, Ŝeby znaleźć się w swojej sypialni. - Pójdę chyba się połoŜyć. Dobranoc. - Dobranoc, Alli. Cofnął się, Ŝeby mogła przejść, ale, pod wpływem nagłej potrzeby, której nie pojmował, dotknął jej ramienia. Przeszył go dreszcz. Słyszał jej przyspieszony oddech i wiedział, Ŝe ona teŜ o tym myśli. Atmosfera zagęszczała się. Stawała się coraz bardziej naładowana seksem. Oddychał nią, chłonął ją, czuł jej smak.