typową, taką jakiej uŜywa się w szpitalach.
Westchnął na myśl, Ŝe to ta sama strzykawka, albo taka sama, którą ktoś zamordował Jonathana Devlina. ROZDZIAŁ SZÓSTY - Idę do szkoły, Mark. Mark uniósł wzrok znad listy nazwisk, którą dała mu Nita Windcroft. Od ostatniej rozmowy stosunki między nim i Alli jeszcze bardziej się pogorszyły. W drodze powrotnej z farmy zamienili chyba nie więcej niŜ dwa słowa. Wyglądał przez okno. Było juŜ prawie ciemno i zrobiło mu się przykro na myśl o tym, Ŝe będzie sama szła do domu. Przypomniał mu się jej wypadek samochodowy i wyjął z kieszeni dŜinsów kluczyki. - Weź moje auto - powiedział. Alli spojrzała na niego, po czym spytała ze zdziwieniem: - Dlaczego? - Dlatego Ŝe jest w znacznie lepszym stanie niŜ twój samochodzik, bo na ogół jeŜdŜę pick-upem. Alli zmarszczyła czoło. Jasne, do cholery, Ŝe jego wóz jest w lepszym stanie. Jej ma juŜ przeszło osiem lat, a jego maxima nie przejechała pewno nawet stu mil. Ale co prawda, to prawda: nigdy się z tym specjalnie nie obnosił. - Dzięki, ale ja wolę nie prowadzić cudzego auta. Z wyrazu jego twarzy wynikało niezbicie, Ŝe jej odpowiedź nie przypadła mu do gustu. - Dlaczego? - Bo nie - odparła z lekkim uśmiechem. Ta odpowiedź jeszcze bardziej nie przypadła mu do gustu. SkrzyŜował na piersi ramiona. - A ja wolę - rzekł - Ŝebyś wzięła mój. Minę miała ponurą. - Jeszcze raz dziękuję ci za ofertę, ale chcę prowadzić własny wóz. Głęboki wdech i utkwił w niej spojrzenie. - Potrzebny jest ci nowy samochód. Miał rację, lecz ona była zła, Ŝe tę rację wypowiadał. - Zamierzam kupić wóz pod koniec tygodnia - rzekła. - Kiedy Jake będzie miał czas pójść ze mną do dealera. Uniósł brwi ze zdziwieniem. - Jake? - zapytał. - Tak, Jake. Zdaniem Christine powinien iść ze mną męŜczyzna, bo sprzedawcy lubią zawyŜać kobietom ceny. - Skierowała się do wyjścia. - Mogłaś mnie o to poprosić - powiedział Mark z wyrzutem. Alli rozejrzała się dokoła. Napotkała jego spojrzenie i zdziwiła się, Ŝe ma o to do niej Ŝal. - Nie, nie mogłam cię o to poprosić. Mark spojrzał na nią pytająco. - Dlaczego? - Nie byłoby to etyczne. Jake jest moim przyjacielem, ty- szefem. Dobranoc. Pochyliła się, pocałowała Erikę w policzek i wyszła z pokoju. Poruszony do głębi usiadł przed telewizorem, pobuszował po kanałach i zaklął soczyście. Zaczął przemierzać pokój w tę i z powrotem. Był to jeden z tych rzadkich wieczorów, kiedy Erika wcześnie zasypiała, i choć tyle rzeczy powinien był zrobić, nie mógł się skoncentrować i poszedł spać. Alli najwyraźniej nie zaleŜało na nim ani trochę. Zdziwiło go to, Ŝe poprosiła Jake’a, by towarzyszył jej przy zakupie wozu. PrzecieŜ on chętnie pomógłby jej w wyborze. Fakt, Ŝe odkąd został jej szefem, nigdy go o nic nie poprosiła, denerwował go.