żeby ich DNA mogło się rozprzestrzeniać. Zostało
im to do dziś, gdzieś w podświadomości, bo jednak w mózgach coś im pozaskakiwało i nie chcą rozmnażać się tak naprawdę. Przecież musieliby płacić na utrzymanie dziecka, prawda? Niektórzy faceci są naprawdę straszni już od urodzenia i chyba nie mogą na to nic poradzić. Popatrz na tych starych pryków, którzy traktują swoje żony jak trofea. Ma taki sześćdziesiąt czy nawet osiemdziesiąt lat, a po- 42 zbywa się starej małżonki i znajduje jakiegoś plażowego kociaka. Potem poklepują się nawzajem po plecach i gratulują sobie, że ciągle mogą mieć dzieci. Dzięki temu są macho. - Wiesz, Sheila, bywa też odwrotnie. Mam przyjaciół, od których żony odeszły z przysłowiowym mleczarzem. - Widzisz? Już bronisz swojej płci. - Nikogo nie bronię. Po prostu uważam, że ludzie w ogóle nie zachowują się najlepiej wobec innych. Widziałem wielu mężczyzn postępujących jak sukinsyny, lecz także zimne i wyrachowane kobiety. - To co innego - odparła Sheila, machając lekceważąco ręką. - Ktoś powinien te sprawy przestudiować. Co do mnie, chyba mogę uważać, że bronię swojej płci, kiedy korzystam z facetów jak z jednorazowych kubków, a zużyte wyrzucam. - Spojrzała na niego. - Dane... czy jesteś... jesteś pewien... To znaczy, pamiętasz te czasy, kiedy byliśmy razem, kiedy żadne z nas nie miało nic stałego. - Sheila, musisz mi uwierzyć. Nie jestem tym, kogo szukasz. Powiem ci jednak, czego potrzebujesz. Jesteś piękna. Zasługujesz na coś dziesięciokrotnie lepszego od tego, co sobie ofiarowujesz. Nie mówiąc już o tym, że to, co robisz, jest niebezpieczne. Tutaj się kręci wielu czubków, a poza tym, w dzisiejszych czasach, są choroby przenoszone drogą płciową, które zabijają. Roześmiała się. - Wspaniale! Po prostu uważasz, że mogę cię zarazić! Dane, jestem ostrożna jak diabli. 43 - Nie, nie jesteś. Gdybyś była, dążyłabyś do czegoś więcej niż pieniędzy. - Nie chodzi tylko o pieniądze - oświadczyła cichym głosem. - O co więc? - Już ci powiedziałam. Biorę odwet na sukinsynach. - Oparła się na leżących na kanapie poduszkach. Popatrzyła na niego ze smutnym uśmiechem. - Słyszałam, że rozpaczasz, coś poszło nie tak. Mogę ci pomóc. Mogę sprawić, że poczujesz się lepiej, choćby na jedną noc. Musiał przyznać, że ta propozycja zabrzmiała